Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 048.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   44   —

Czwarte: z kim? odpowiem: siedmiu ma towarzyszów, co go trapią ciągle, a ci są: głód, pragnienie, gorąco, zimno, znużenie, choroba i śmierć.
Zabawiano tak księcia, który się wielce powieściami temi zajmował ucząc ich chciwie i gdy tak do późna gwarzyli, udało się w końcu chmury rozpędzić i przywieść do tego, że na ustach uśmiech się zjawił.
Postrzegł jednak Wichfried, gdy sam na sam zostali, że po krótkiéj chwili zaduma i troska wróciły. Na niemca, jako najpoufalszego i najśmielszego, zdali wszyscy staranie o rozrywki, o utrzymanie w Krakowie księcia, okazującego do pobytu w nim wstręt a za Sandomirzem tęsknotę.
Nazajutrz Wichfried rano łowy za Wisłą w lasach przygotował, a że ziemian ofiarowało się w pomoc wielu, najraźniejszych i najweselszych wybrano, ruszając w lasy ku Tyńcowi, gdzie Opat za obfitość zwierza zaręczał.
W istocie powiodło się polowanie i książe pochwycony niém, otoczony śmiejącemi się twarzami i sam téż poczynał być dobréj myśli, ale w powrocie do Krakowa, gdy sami z Wichfriedem pozostali, niemiec już z trudnością dobyć mógł z niego słowo. Dojrzawszy zdala Wawel, Kaźmierz wzdrygnął się i oczy spuściwszy milczał.
Wichfried naówczas ważył się znowu przypomnieć mu wdowę.