Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 023.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   19   —

księcia, który Cesarza opuściwszy na szwank go miał narazić, o wielkiéj potędze kraju Wenetów, wypadkach na wschodzie i w Hiszpanii.
Wieści ztamtąd choć nierychło przychodziły do Polski, z ust do ust przez Niemcy tu płynąc, wyszpocone i przesadzone, wszakże coś zawsze prawdy w sobie mające. Książe Kaźmierz, który długo u Rudobrodego przebywał a miał czas mu się przypatrzyć zbliska, sławił rozum jego, potęgę i miłość sprawiedliwości, choć nie zaprzeczał, iż niekiedy srogim był i okrutnym, prawa przebaczenia odmawiając sobie i ściśle przestrzegając, aby się zakon spełniał.
W tych wiekach surowość nie dziwiła nikogo, bo łagodnością nic począć nie było podobna z ludźmi jeszcze twardemi, gwałtownych i nieobuzdanych namiętności.
Wkrótce w pośród rozmów tych, misy się wypróżniły i pacholęta je ze stołu zbierać poczęły, podano znowu wodę i ręczniki, odmówił Opat dziękczynną modlitwę, ale nikt nie wstał od stołu. Teraz dopiero żwawsza się zawiązała rozmowa o przedmiotach różnych, któréj książe Kaźmierz z ciekawością i upodobaniem przysłuchiwać się zaczął.
— Przewielebny ojcze — ozwał się czarno zarosły scholastyk Lambert do Opata Cystersów, z ukosa na księcia spojrzawszy, i jakby w zmowie z francuzem głos podnosząc — obiecywaliście