Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 042.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   38   —

nym był, rozumu bystrego a obyczajów ludzi przywięzujących.
Mężczyzna był średniego wzrostu, rumiany, hoży, już nieco otyły, z bródką płową i wąsem do góry podkręconym, z wyrazem twarzy i oczów niebieskich, miłym a pociągającym.
Będąc zmuszonym od rana za księcia gości przyjmować, słuchać przychodzących z żałobą, porządek na zamku i w załodze utrzymywać, odziany już był jak przystało, przy mieczu, w kołpaku, jakby w gotowości być musiał do wyjazdu każdego czasu.
Jak książę sam, lubili Goworka wszyscy, nawet księżna Helena, która Rusinów swych nad tutejszych ludzi przekładała, miała w nim ufność wielką.
Goworek, gdy księcia nie było, namiestnikiem się jego stawał, a co on rzekł to się spełniało.
Z Jaksą byli zdawna dobrze i poufale, więc gdy go zobaczył, ręce wyciągnął ku niemu i na spotkanie pośpieszył.
Zeszli się sam na sam w podsieni.
— Cóż to? księcia już niema? — spytał Jaksa. — Wczoraj widziałem go późną porą, słowa mi nie rzekł o żadnym wyjeździe? ni o łowach? Cóż się stało?
Goworek dawszy mu się wygadać, odparł zwolna głosem spokojnym.