Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 173.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   169   —

— A z Krakowa Wojewoda miał pewną wiadomość, kiedy z nią wyprawił — krzyczał Gąsior bijąc się w piersi[1] — Rzecz pewna! jasna jak słońce! Kto żyw powinien stawać w obronie.
Gdy ściśléj dopytywać zaczęto, Gąsior wskazał Stacha, ten niewiele myśląc potwierdził że o zamierzonym zamachu pewność była — że jechał z nią i przybył z obozu Wojewody.
Wszyscy po sobie z trwogą spoglądali.
— Wasza miłość — odezwał się Gąsior do Goworka — musicie wiedzieć gdzie się nasz pan ukrywa[2] — Gotowiśmy wszyscy życie dać! Trzeba rozesłać na wsze strony!
Jedziemy wszyscy!
— Jedziemy! jedziemy! — poczęli wołać ręce podnosząc zebrani ziemianie — jedziemy!
Goworek naciśnięty zaklął się że o księciu nic nie wie.
Gąsior z całą swą gromadą rzucił się, pomijając go, ku komnatom saméj księżnéj.
— Pójdziemy do Jéj Miłości, niech ona pana swego a małżonka ratuje!
Chciano ich wstrzymać aby nie strwożyli księżnéj, ale tłumu zahamować niepodobna było.

Gąsior, któremu w pomoc przyszło dwóch znaczniejszych ziemian, Papibor i Sułek, przebojem poszli ku głębszym zamku budowom, ku teremom księżnéj.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki kończącej zdanie lub następny wyraz (Rzecz) winien być małą literą.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki kończącej zdanie.