Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 182.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   178   —

Widzisz go, jestto krzyż pański, na który kto przysięga krzywo na tym i na tamtym świecie jest przeklęty. Ja ci na ten krzyż Chrystusowy przysięgam, że my księcia jedziemy osłaniać i bronić.
Mów gdzie jest.
Smok słuchał i patrzał, a był człek pobożny.
— Gdzie? — odburknął wreście — mnie zakazano mówić gdzie jest.
— I wolisz przez posłuszeństwo dopuścić aby go, nie mogącego się bronić, wzięto? żeby może postradał życie lub oczy?
Smok aż się wstrząsnął cały.
— A no on tam gdzie jest — bezpieczny! — zawołał.
— Jako? mając przy sobie trzech czy czterech ludzi?
Smok głowę spuścił — prawda była.
— Dlaczegożeś ty go porzucił co mu byłeś najpotrzebniejszy? Dokądże jedziesz? Toć książe w pobliżu być musi?
Głową potrząsał sługa.
— Posłał mnie — rzekł.
— Niechże cię piorun ubije — krzyknął Stach — wolisz by pan zginął marnie niż zdradzić przykazanie! Rób jak chcesz!
Nieszczęśliwy człek potniał ocierając czoło. Nawykły do ślepego posłuszeństwa, ale przywią-