Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 205.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   201   —

władzy i panowania nie winien ich łasce, ani ich wyborowi, ale mojemu starszeństwu, a przy prawie mojem stać i trzymać je będę!
Król ojciec nasz miał wolną wolę rozporządzać tym swoim krajem dziedzicznym, było to jego mienie, krwią kupione, rozdzielił je, naznaczył kto ma panować; ziemian się o to nie pytał i ja łaski ich prosić nie będę! Oni u mnie tyle znaczą co kmiecie i osadnicy, słuchać muszą i będą. Biskupom się ja nie dam na równi z nami rozsiadać!
Kaźmierz słuchał bez wzruszenia.
— Czyń co chcesz i do czego masz prawo — rzekł — to nie moja rzecz. Ja niczego nie pragnę tylko spokojnie siedzieć w domu, Boga chwalić a zabawiać się jak mi się zda.
Mieszek patrzał nań pilno, badał czy prawdę mówił.
— Tak, z tém ci lepiéj będzie, — począł przechadzając się tam i sam przed stojącym bratem. — Nie radzę ci ani warchołów słuchać ani się zadzierać ze mną. Dziesięć razy mogą mnie wyrzucić z Krakowa, wrócę jedenasty raz i nie daruję swojego, wrócę siłą, wojną, zdradą, a moje prawo strzymam.
Rozumiesz to?
— Rozumiem dobrze — odparł chłodno Kaźmierz — to twoja rzecz!
— A twoja mieć rozum i nie dać się tym lu-