Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 252.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   248   —

przyczyny rzeczono że co niewiasta mieć chce to się stać musi. Mają one ten zmysł iż gdy czego pragną, ku temu wszystkie siły swe na razie skierowują; nie trwa ten ogień słomiany długo, ale wielkiém płomieniem goreje.
Wdowa namiętną była a raz powiedziawszy sobie że księcia pozyskać musi, ku temu celowi z całą gorącością swą się zwróciła. Nie miał pokoju koniuszy i sługi, póki nie dowiedzieli się przez kogo i jak do księcia najłatwiéj trafić można. Na zamku już miała przekupione sługi.
Radzono różnie, jedni Goworka, drudzy Jaksę, inni Wichfrieda jako poufałego przyjaciela od młodości, któremu książe najwięcéj pozwalał.
Wiedząc o nim dawniéj i rachując na to że młodego łatwiéj sobie pozyszcze, Dorota postanowiła udać się do Wichfrieda. Wybór był szczęśliwy, niemiec sam niewiasty lubił, z księciem o nich rozmawiał, wchodził do izby kiedy chciał, wprowadzał z sobą kogo mu się podobało.
Wichfried kręcił się około zamku nieustannie, a tego dnia, z powodu wyboru w podróż, w któréj miał księciu towarzyszyć, więcéj niż kiedy. Dorota upatrzywszy chwilę gdy z zamku do koni jechał, wybiegła z dworku, drogę mu zastąpiła i poczęła błagać a prosić aby do niéj zaszedł na chwilę rozmowy.
Domyślił się niemiec kto była, a piękna i strojna niewiasta, tak go pierwszém wejrzeniem ujęła