Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom I 154.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   150   —

wszystek pieniądz był pod kluczem. Podskarbim był Niemir, zacny pan, ale ten pono tylko dla popisu czasem przed księciem stawał z workiem, bo Juchim w rękach trzymał wszystko.
Mówiono téż że Skarbny bardzo się był już zbogacił, ale tego po nim cale widać nie było, chodził ubogo, dominę miał lichą, żył w niéj na rygle zamknięty, sam i oprócz księcia, Podskarbnego, Kietlicza i Mierzwy z nikim się nie bratał.
Sam przez się wszystko był zwykł robić, dla tego téż na sądy przychodził, aby grzywny do rąk pobierać, nie spuszczając się na nikogo. Z Mierzwą jawnych a ścisłych stosunków nie mieli, prawiono jednak że po nocach do siebie chadzali i długo jeden u drugiego przesiadywali. Gdy Mierzwa w sądzie się znużył gadaniem, bo mówić musiał wiele, dawał sobie czasem chwilę wypoczynku i wysuwał się do Skarbnego. Postrzegali ludzie iż od niego powracając twarz zwykle bladą miewał czasem zarumienioną mocno i usta ocierał rękawem. Domyślano się iż Juchim pod płaszczem flaszki nosił dla pokrzepienia siebie z których po bratersku Mierzwie kapka się jakaś czasem dostała.
W sądzie wszystko się z nader surowym odbywało obrzędem. Gdy Mierzwa przybył na swe miejsce, księgi, kałamarze, pargamin i kleryk także, gdy pierwsza komora wypełniła się ludźmi