Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom I 155.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   151   —

oczekującemi lub z więzień posprowadzanemi, Mierzwa naprzód klękał przykładnie, ręce składał i przeżegnawszy się modlitwy do ducha Świętego i Veni creator odmawiał, przy czém kleryk i pacholę responsoria dawali.
Potém dopiero zasiadł w pośrodku ławy blady mąż, oczyma rzucał w około, suknię pociągał, rękawy zarzucał, brodę potarł i dawał znak że sądy się rozpoczynać miały. Było zaś we zwyczaju że naprzód powoływano tych, których książe chciał mieć sądzonych, dopiero po nich szli, którzy przynosili żałoby i domagali się sprawiedliwości.
Dnia tego właśnie obłów Kietlicza, spędzony do pierwszéj izby na powoływanie po kolei oczekiwał. Sam Kietlicz i Bereza namiestnik jego, jako świadkowie w izbie się sądowéj znajdowali.
Pierwszy z nich zasiadał na górnéj ławie za tronem u ściany w któréj była krata przysłonięta, aby Mieszko mógł każdego czasu słuchać przez nią, drugi stał w kącie u drzwi wchodowych.
Kleryk blady i mizerny z długą szyją obnażoną, w rogu stołu pilnował oprócz pargaminu i piaskowego zégaru, który czas mierzył. Gdy się z niego ostatki dosypywały, przewracał go natychmiast.
Gdy Mierzwa zasiadł, Kietlicz z górnéj ławy