Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom I 243.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   239   —

w ścianie małe okienko zaparte okiennicą i kratą drewnianą, trochę słomy wyleżanéj w kącie, dzbanek na pół rozbity i drzwi okute, które zaraz za nim drągiem ogromnym zawalono.
Na pytania i odgróżki, Bereza śmiechem tylko odpowiadał ręce zacierając.
Nie szło Stachowi o siebie, nigdy on odwagi nie stracił, biedził się tém że poselstwo przepadło, a ci co go wysłali, wiedzieć nawet nie będą co się z nim stało.
Jęknął zbiedzony i głowę potłuczoną na ręku sparłszy, gotował się na wszelki los, jaki mógł mu być zgotowany.