Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/239

Ta strona została uwierzytelniona.

posłaniec i drugie tyle ci przywozi. Nie mówię, co to kosztuje pieniędzy, gorsza szkoda czasu, człowiek już o pierwszéj nie myśli, choć żonie żal tych idących w świat rubli, które nigdy nazad nie wrócą.
Otóż masz, Panie, obraz tylko jednéj części kłopotów. Teraz wziąwszy samo życie literackie, na które ile zostaje czasu, osądzisz sam; podzielmy je jeszcze na godziny nauki, bo się człowiek do śmierci uczy, godziny czytania, godziny poszukiwań i samego już tworzenia. Kilka rzeczy poczętych, wymagają każda osobnych przygotowań, namysłu, badań, zastanowienia. Tymczasem księgarze dopominają się rękopismu, a wydawcy pism peryodycznych artykułów. — Z serca radby się człek podzielić w dziesięcioro, aby każdemu dogodzić, pochlebiają same żądania i nalegania. Ale jak, proszę Pana, skończyć poczęte dwie historye, cztery powieści, poemat, pogodzić redakcyą pisma zbiorowego, do którego wszystkie artykuły przeczytać a kilka przynajmniéj przepisać potrzeba, jak pogodzić to z kolaboracyą do Tygodnika, Orędownika, Lwowianina, Gazety Porannéj, Przyjaciela i t. d., i t. d. Już wreszcie, z bólem serca trzeba komuś uchybić, czasem słowa nie dotrzymać, czasem posłać artykuł ni w pięć ni w dziewięć.
Otóż i wyjaśniona tajemnica mojego chwilowego milczenia, chwilowego, bo tyle się czuję dla niego i dla jego pisma obowiązanym, iż w piérwszą swobodniejszą chwilę wrócę z dawną gorliwością i zapałem do korespondencyi. — Chciéj Pan wierzyć, i t. d.

Gródek, 24 lutego 1841 r.