Strona:PL Józef Weysenhoff - Erotyki.djvu/173

Ta strona została uwierzytelniona.

„Jej zacne liczko pełne kras
W warkoczy czarnej klamrze,
A spojrzą na cię oczy-skry,
Aż dech ci w piersi zamrze.

„Gdy spojrzą na cię oczy-skry,
To jakby cię okował;
Jam tylko z wielką biedą raz
Z tej góry się salwował.

„Salwował ja ci się z tych gór,
Lecz gończym za mną lotem
Ściga mnie lubej pani wzrok
I woła: śpiesz z powrotem!

„Upiorem marnym błądzę w dzień,
A życiem tylko mi noce;
O pięknej żonie wtedy śnię:
Przysiada się do mnie, chichoce,

„Chichoce na szczęście, ochotę i szał!
Ząbkami tak białemi!