zacniejszy w świecie człowiek, wygnał z domu wychowańca, którego kochał jak własne dziecko, sierotę przytuliła pani Pauze. Pan Roger Skalski chodził do Gorconiego, posłańców niezliczonych najmowano i wysyłano z listami, wreszcie sam doktór Walter który spadł z deszczem, którego nikt nie znał, o którym nikt nic nie wiedział — intrygował nawet najobojętniejszych.
Nie mogli się mieszkańcy uskarżać na brak zajęcia, a języki też pracowały od rana do wieczora. U pani Pauze sekretarz sądu i pocztmistrz odgadując te hieroglify społeczne, zagadywali się od godziny pierwszej w nocy, oberkelner zasługiwał się, Hanka i Jóźka ruszały ramionami, nadstawiając uszka do dziurki od klucza, pani Pauze wzdychała. Gorconi przybierał minę poważną i tajemniczą — nawet Mordko Szpetny domyślał się różnych w przyszłości kombinacyj, które odbyt wina szampańskiego mogły ułatwić i napisał zamówienie do pana Osterloffa.
Wrzało i kipiało wewnątrz, choć miasteczko na pozór udawało spokojne.
Ze wszystkich może inżynier Szurma najobojętniej na to patrzał, nic go to nie obchodziło, śmiał się słuchając plotek, ruszając ramionami i stawał do swej roboty regularnie o zwykłej godzinie. Odprawiwszy dosyć niegrzecznie Walka, który chciał się do niego wprowadzić, nie widział go już więcej, ale o losach je go i obrotach był bardzo regularnie uwiadamianym, równie jak o codziennej miasteczka kronice.
Dworek najęty przez Szurmę w dość spokojnej uliczce, miał tę niedogodność, że oknami głównemi u których pracował inżynier, wychodził na trotuar więcej uczęszczany niż gościniec. Cały Boży dzień snuli się tędy wszyscy, a że często bywały okna otwarte, kto Szurmę zobaczył schylonego nad robotą, stawał niemając co robić, zaczepiał i miał sobie za obowiązek sumienia odrywać go nieco od skandalicznego trudu, dowodząc, że się zabijał tem siedzeniem.
Ze wszystkich przechodniów najgorliwszą pono
Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/219
Ta strona została skorygowana.