Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/247

Ta strona została skorygowana.

go, poślinił, posadził na kanapie, przyniósł mu cygar, limoniady i zaklął na wszystko, ażeby furkę swoją odprawił, przysięgając, że go sam odwiezie lub odeszle gdy tylko zechce.
Towarzystwo wesołe, miłe, składało się w większej części z towarzyszów szkolnych, młodzieży i kilku weteranów próżniactwa wtórujących młodemu pokoleniu, jako godnym swym w przyszłości następcom. Walek wszystko dobrze zważywszy, potargował się trochę i dał uprosić.
Wprawdzie jechał on od razu z tą myślą, że w Wólce zostanie, ale podrożyć się nic nie szkodziło.
— Dobrze, rzekł do Bogunia — każesz, zostaję — ale z warunkiem, że będę sobie po lesie, po zwierzyńcu błądził samotnie, gdyż jestem w werwie do pisania.
— Ale, jak cię kocham (to było ulubione wyrażenie Bogunia) będziesz sobie robił co chciał, my ci nie przeszkodzimy. U mnie, wiesz, wolność, jak największa, zupełna, każdy robi co mu się podoba.
Żydek odjechał z kartką do pani Pauze dosyć lakoniczną.
Walek rozłożył się na szerokiej sofie dokoła okrążającej salę, w której się zwykle zabawiano i wkrótce Bogunio go porzucił, bo zaczęto po wiście koni próbować w dziedzińcu. Luziński już miał zamiar iść do zwierzyńca, dla rozpatrzenia lepszego miejscowości, która go teraz niezmiernie zajmowała, gdy... wrzawa powstała ogromna, nadjechali nowi goście. Hrabia Luis przywiózł barona Helmolda i du Val’a. Niezmiernie serdeczny Bogunio mając w swym domu po raz pierwszy Galicyanina, o którym już słyszał, poleciał zaraz wydawać rozkazy do herbaty i wieczerzy, a Walkowi tylko szepnął na ucho przebiegając, że baron pono jest konkurentem do jednej z hrabianek.
Obudziło to jego ciekawość naturalnie i przykuło do miejsca. Towarzystwo po nudach Turowa, nad-