Strona:PL JI Kraszewski Dzieci wieku.djvu/78

Ta strona została skorygowana.

mu nadzwyczajnych do rozrostu nie dała — znajdował, że mu z tem było wygodnie.
Do charakterystyki tej nic nie mamy do dodania. Oprócz że posiadał skrycie zapas pewien przebiegłości, instynktu konserwacyjnego, którym dobrze się posługiwać umiał.
O domu hrahiostwa Turowskich słyszał będąc w Warszawie, szczegóły niektóre o nich udzielono mu poufnie, staruszek jeden doradzał mu, aby tam szczęścia popróbował, — wybrał się więc w drogę. Resztę zostawiał losowi, okolicznościom i przemysłowi własnemu.
Można sobie wyobrazić, jak się uradował z obrotu rzeczy; postanowił jednak uśpić czujność Luis’a i postępować ostrożnie a bacznie.
W okolicy miasteczka i niedaleko od Turowa miał dom stryjeczno-rodzonej babki, o którym postanowił mówić wiele, aby swą podróż wytłómaczyć. Znajomość bliższa zabrana ze Skalskim, którego widywał w Warszawie, miała mu dostarczyć szczegółów.
Luis po krótkiej rozmowie z matką, powrócił prawie uspokojony; zasiedli tymczasem do ekarté, ażeby czasu nie tracić.
W oficynie latanina była ogromna. Obie panny chciały przed gościem tak niespodzianym wystąpić z przepychem, któryby zaćmił przyjęcie pałacowe. A że nie wiele osób u nich bywało i takie uroczyste herbaty rzadko się trafiały, trudno było tak nagle zdobyć się na świetność i zaspokoić własne wymagania.
Pannom Izie i Emmie szło głównie o to, ażeby gościowi dać wielkie wyobrażenie o dostatku domowym; wydobyto więc srebra macierzyńskie przepyszne, nawet samowar, który w życiu ledwie dwa razy był używanym, porozściełano dywany, poroztwierano pokoje pełne cacek, chińszczyzn i drogocennych pamiątek. Emma posiała po kwiaty do miasteczka, bo ogrodnik pałacowy pewnie by ich odmówił.
Na pół godziny przed zupełnym zmrokiem, salonik panien był oświecony, bukiety poustawiane na kon-