Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/291

Ta strona została uwierzytelniona.

Zosia krzątała się jak zawsze przy pracy, w milczeniu, z tym uśmiechem pół smutku, pół wesela, który jest kwiatem cnoty niewieściej, który zamyka w sobie rezygnację, nadzieję, spokój i miłość. Cały jej dzień upływał na modlitwie i pracy co za modlitwę stała. Wyręczała matkę, oszczędzała kłopotu ojcu; a odpoczynkiem była jej przelotna chwila, w której klękała przed ukrzyżowanym. Teraz jednak praca i modlitwa nie potrafiły zająć ją całą, stawała często zamyślona i pytała się siebie z niejakim przestrachem: Co to się stało, że serce jej biło, że nie tak była spokojną, nie tak jak dawniej wesołą? Nie śmiała zapytać matki, a nie pojmowała co się z nią działo...
Ani Staś do niej, ani ona nie śmiała się zbliżyć do niego — szukali się oczyma, witali skinieniem, rozumieli milczący... Staś przy niej był wesół, rozmowny i widocznie usiłował się podobać, choć ta zalotność, na którą się składały miłość i miłość własna, nie na wiele była przydatną. To już pierwsze wejrzenie zrobiło wszystko.
W domu nikt nie postrzegł skłonności dwojga młodych, Hieronim nie miał czasu myśleć o tem, matka nie mogła nic podobnego przypuścić.
Ale nigdzie jak u państwa Pawłów pobyt Stasia nie zrobił większego wrażenia. Jak się tylko dowiedzieli że miał pozostać (bo wiedzieli wszystko zawsze) osnuły się różne projekta. Julja chciała pociągnąć ku sobie młodzieńca i zwabić go do Petry — Petra nie zdawała się temu przeciwną, a przyjemna i wymowna panna Hiacyntha podawała środki ku temu.
Ale dzień upływał, a Stasia ani złapać, użyto podstępów i otwartych zaprosin, od których wyłamać się nie mogąc, poszedł Staś markotny, zabawił chwilę, udał ból głowy i uciekł.
Julja, która nie wierzyła w bole głowy w ogólności, a szczególniej w bole głów młodych, chyba po dowiedzionem uderzeniu o ścianę z towarzyszeniem dobitnego sińca — znaczącego zrobiła marsa. Hiacyntha milczała, Petra się dąsała, ale Staś tymczasem uciekł. Szpiegi