— Za pozwoleniem — przerwał proboszcz żywo — mówiłem z nim prawie całą godzinę, i poświadczę, że pisząc to był najzupełniej przytomny. Obowiązkiem jest moim uczynić to zeznanie, a obowiązkowi nie uchybię.
Zawstydził się trochę pan Paweł, zamilkli żwawsi, pospuszczali głowy...
— Nie! nie! — zawołał pan Piotr — nie mamy i nie możemy nic przeciwko temu testamentowi; ja pierwszy bronić go będę. — Hieronim zasłużył na tę łaskę losu; zresztą, któż z nas dorobkowym majątkiem rozporządzić prawa mu odmówi? Ktokolwiek myśli o procesie niech będzie pewien, że darmoby się nań naraził — testament się utrzyma.
— Nie ma najmniejszej wątpliwości — rzekł ksiądz.
— I ja tak myślę — dodał pan Antoni.
— To pewna! — potwierdził urzędnik.
Inni milczeniem się zgadzali. W istocie, nie było powodu oponowania; Paweł zwąchał że nie ma innej rady jak zawczasu sobie brata zaskarbić; znowu więc z pokoju się cichaczem wymknął, siadł na ledwie wyprzężoną bryczkę, i choćby konie popadać miały, poleciał nazad.
Całą noc tak tłukł się po najgorszej drodze, usiłując wyprzedzić umyślnego, którego do Hieronima z oznajmieniem wyprawić miano. Nad rankiem, niepopasając nigdzie, ochwaciwszy parę koni, stanął przed zamkniętym dworkiem, a że pilno mu było zobaczyć się z żoną, począł stukać do drzwi i budzić w najlepsze usypiających jeszcze.
Julia przelękła się spostrzegłszy go przybywającego o tak niezwykłej godzinie, a miarkując z tego jak ważne przygnać go musiały okoliczności, dostała palpitacji serca. Panna Hiacyntha wbiegła w nocnym dezalbiku, przerażająca swą kościstą fizjognomią, ale tak ciekawa, że ją nawet od napadu na pokój sypialny, przytomność pana Pawła nie mogła powstrzymać.
Ocucono serdecznym śmiechem zagrożoną Julję, i Paweł, widząc jaki skutek wywarło na nią same jego
Strona:PL JI Kraszewski Interesa familijne.djvu/467
Ta strona została uwierzytelniona.