pisnęła druga. — Zaraz mu tu wódz wiosłem przyłoży i każe pilnować własnego nosa. — Wódz George przyglądał mi się dotychczas nader chmurnie, lecz na te słowa parsknął śmiechem i poklepał się po kolanach. Chłopisko było nieokrzesane i niewątpliwie do wszystkiego zdolne.
— Kto są te dziewczęta? — zapytałem Tilly, kiedy tańczące koło złamano i pary rozciągnęły się w korowód. Nazwała mi je po imieniu i natychmiast przypomniało mi się wszystko, co rozpowiadał o nich Szczęśliwy Jack. Okazało się, że znałem doskonale cały ich rodowód i mnóstwo takich szczegółów, o których nie wiedzieli nawet współplemieńcy. Do czasu jednak milczałem i w dalszym ciągu flirtowałem z Tilly, przy akompanjamencie ostrych przymówek i rubasznego śmiechu. „Pocierp jeszcze trochę, Tommy“ mówiłem sam do siebie; „pocierp jeszcze troszeczkę“.
Ciepiałem więc, dopóki nie przerwano tańca, a wódz George nie zaopatrzył się w wiosło na moją skórę. Publiczność czekała chciwie na widowisko, wobec czego najzupełniej spokojnie rozepchnąłem ją i wszedłem w największy tłum. Dziewczęta z Misji uprzejmie ustąpiły mi z drogi, i musiałem ścisnąć zęby, żeby nie parsknąć śmiechem. Potem nagle obróciłem się ku nim.
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/064
Ta strona została uwierzytelniona.