Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.6.djvu/028

Ta strona została uwierzytelniona.

ralnego śmietnika stolicy uczyniła dziś dla nas wiosenną zatokę wytchnienia.
Drzewa tam szumią, woda w cementowym szkli się basenie, poprzez mosty wiszące, śród poszarpanych, czarnych skał, fantastyczne wzdłuż wiotkich poręczy wiją się drożyny, to się gubią, to się jawią, a pary zakochanych błogim uśmiechem towarzyszą ich skrętom!
Wiem, Panie Boże, iż w owych dniach gniewu i pomsty uczyniliśmy Ci krzywdę: wyrzucono Cię sromotnie z Nôtre-Dame! W Świętym — sit venia verbo — Sulpicyuszu na ołtarz Twój posadzono Boginię Zwycięstwa i u stóp Jej, w cześć bohatera z pod piramid, wylewano strugi najsolidniejszego produktu naszej Ojczyzny.
Atoli czas przedziwnym jest lekarzem; przebolałeś to wszystko, przebaczyłeś, bo któż odpuszczać powinien, jeśli nie Ty, Panie Boże, ucieleśnienie wszelkich doskonałych przymiotów!
Dlatego też, ufniejszy od dziecka, zwracam się dzisiaj do Ciebie; zresztą Tobie jednemu wyznać to mogę, gdyż Ty jeden świadom jesteś wszelkich tajemnic: Jeśli nie zawodzą tradycye rodzinne, mój praszczur wiernym był stajennym królewskiego marszałka, a żona jego postępowała w szeregu z sławnej pamięci panią Szarlotą Corday.
Eh! voilà! Tyle mi się nagromadziło trosk i potrzeb, że nie wiem, którą z nich najpierw polecić Twym względom.
Jeżeli jednak łaskawość Twa nie ma kresu, spraw, iżby mój sąsiad, pan Rabattet, jak najprędzej dobił targu z hrabią de Contrexeville, zwinął swoją likiernię i wygodnie się urządził na wsi. Rozumiem, że, syty będąc niedzielnych przejażdżek po Lasku wynajmowanym fiakrem, pragnie własne mieć konie i park zamknięty dla innych.
Nielitościwy to i niebezpieczny konkurent: wódką bije mi wina; ofiarowałem mu spółkę, odmówił. Zjednał sobie Kartezyanów, oddali mu wyłączne na kontynent zastępstwo, a z Combesem — tak się chwali — na jednej siadywał ławie.
Uczęszcza na doroczne święcenia kleryków, a nie-