Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.6.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.

Równi z równymi — i tu łaskawie poklepał mnie po ramieniu — oto hasło, którem kazał sobie wyhaftować jedwabiem i powiesić nad łóżkiem i które do najnędzniejszej stosuję hołoty, choć mam jeneralną dostawę marchwi do hal, choć na rewii lipcowej sam prezydent Rzeczypospolitej ściska mi rękę, a w willi mojej w Saint-Cloud mieszka potomek Bourbonów...