Przecież to swoi — według praw boskich i ludzkich, a widzisz Pan, jak piszą!
— Cóż?!... Nie podoba im się porządek dzisiejszy, chcą go zburzyć.
— Właśnie o to mi chodzi... Nie uznają ani ministrów, ani dyrektorów, ani sekretarzy, ani kasyerów. Moje nazwisko i skromna pozycya są w tych wszystkich dykasteryach szczegółowo wynotowane. Ciężkom się napracował w życiu, doszedłem do niewielkiej emeryturki: uchwaliła mi ją dyrekcya, potwierdził pan minister, sekretarz wygotowuje przekaz, a pan kasyer wypłaca... Gdyby im się udało urzędy te jednym zamachem przekreślić, to któż będzie pamiętał o mnie i o moich biednych wnukach? Mam ich czworo, sieroty, wszystkie na mojem utrzymaniu, a tak są łakome chleba, że trudno im nastarczyć...
— Może będzie sprawiedliwiej na świecie...
— Sprawiedliwiej? Mój Panie, zanim z tego zamętu wyjdzie sprawiedliwość, to ja mogę umrzeć z głodu. Niewiele mi do końca, ale po kilkudziesięciu latach trudu i znoju radbym się jeszcze z jako tako sytym żołądkiem napatrzeć — o, choćby na tę wodę w basenie, na te kwiaty, na te drzewa, radbym się jeszcze ogrzać w tej jasności słońca, tam, w ziemi, będzie dosyć chłodu i ciemni... Skarżyłem się przed chwilą jednemu z tych młodych smyków; wyśmiał mnie; powiedział, że tu idzie o inne, ważniejsze sprawy, niż pensya pierwszego lepszego niedołęgi, że jestem samolub i nie umiem się poświęcać, jak niby wszyscy z mojej generacyi.
Napoświęcałem się dosyć, od niepamiętnych czasów, przy biurku, słusznie mi się należy wypoczynek! Nie chcę, mówię Panu, nie chcę, aby kto śmiał zakłócać tę harmonię społeczną, która daje mi jeść!
— Harmonię społeczną?...
— Tak jest! Tak jest! Będę jej bronił do ostatka! To sakrament dla mnie!... Widzi Pan tę figurę?...
Patronka naszego miasta, święta Genowefa, która za dawnych, bardzo dawnych wieków oswobodziła swój lud
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.6.djvu/096
Ta strona została uwierzytelniona.