Ta strona została uwierzytelniona.
Jana Kochanowskiego.
Ja zgoda, która sporne planety sprawuję,
Ziemię, wodę, wiatr, ogień w żywiołach miarkuję,
Stróż rzeczypospolitych, zdrowie i obrona
Miast wszytkich, przyszłam tu, chocia nieproszona,
Do was, o potomkowie Lecha siowiańskiego.
Lutując[1] niefortuny państwa tak zacnego,
Które, od przodków waszych pięknie założone,
Prze wasz rosterk domowy mdleje roztargnione.[2]
Chwała Pańska nie idzie w zgodzie a w jedności,
Jako sam Pan przykazał, ale wszeteczności.
I bluźnierstwa pełne są zbory chrześciańskie,
Czego nigdy nie słyszą bóźnice pogańskie.
Więc jako w wierze tak i w pospolitej rzeczy
Każdy swą porze[3], każdy swoje ma na pieczy,
A dobro pospolite, prze wnętrzną niezgodę,
Odnosi ciężką żałość i okrutną szkodę.