Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 084.jpeg

Ta strona została przepisana.

Więc jako mu nie rzeczesz: „Miłościwy panie!“ —
To już pewna przymówka, że głupi ziemianie.
By też nawięcej przegrał, nic go to nie smuci,
Jeszcze nadto chłopiętom ostatek rozrzuci.
Pochlebce — to jego dwór, a rada zwodnicy;
Odźwiernych mu nie trzeba, strzegą drzwi dłużnicy.[1]
Na tego[2] wy robicie, ten was wdawa w długi,
Ten was z wiosek wyzuwa i obraca w sługi.
Znaczniejsze[3] przodków waszych i bardzo znaczniejsze
Ubóstwo w Polszczę, niż te bogactwa dzisiejsze.
Kto dziś zamek założy, kto klasztor zbuduje?
Kto panu miasto puści i summę daruje?
Jako tego za ojców waszych była siła,
Którym Rzeczpospolita milsza, niż swa była.
Wierę, dziś rychlej wezmą, niż dadzą, Królowi,
Pogotowiu podobno księdzu plebanowi;
A bodaj drugi już miał i kielichy spełna,
Nierzkąc[4], by mu szła z owiec postaremu wełna.[5]
Oho, znać papieżnika. — Po czemże? — Po mowie.
Mniemałem, by po rogach, co to mam na głowie.[6]
Bracie! nie chcę się z tobą w rzecz wdawać o wierze,
Bo ja sam na się wyznam, żem prostak w tej mierze

  1. wierzyciele.
  2. t. j. na zbytek.
  3. więcej znaczące, mające większą wagę.
  4. nierzekąc.
  5. t. j. chciałby już niejeden (proboszcz) (mszalny) kielich wina mieć, bo o oddawaniu dziesięciny z wełny wedle dawnego obyczaju już niema mowy.
  6. satyryczna aluzya do infuły.