Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 159.jpeg

Ta strona została przepisana.




DZIEWOSŁĄB

JANA KOCHANOWSKIEGO.




A ja zaś tak rozumiem, że do ożenienia,
Nie stanu wysokiego, nie dobrego mienia,
Nawet ani gładkości tam wam szukać trzeba,
Jako wstydu a cnoty, darów przednich z nieba.
Bo acz to wszytko dobre i ma swe przysmaki,
Ale z cnotą złożywszy, pójdzie między braki;
Bo rzeczy są niepewne i które czas gładzi,
A co nawięcej, takim przymiotom więc wadzi.
Człowiek, mając te dobra, dobry z nich nie będzie,
I owszem, między złemi pełno tego wszędzie,
Ale cnoty nieszczęście żadne nie zhołduje,
Ani wiek zazdrościwy jej krasy ujmuje.
Kto tę ma, tego dobrym człowiekiem mianują,
W tym jednym źli z dobrymi spółku[1] nie najdują
Przeto tak ważmy gładkość, tak dom i klejnoty,
Jakoby pierwsze miejsce zawżdy miały cnoty.
Helena i w królewskim domu się rodziła,
I gładkością nad insze obdarzona była:

  1. spółek, u = towarzystwo, spólność.