Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 161.jpeg

Ta strona została przepisana.

Acz ja nie wątpię, ze to będzie w podziwieniu,
Iżem ostatnie miejsce dał dobremu mieniu,
Które ludzie dzisiejszy w takiej cenie mają,
Że gwoli temu wszytko insze zamiatają.[1]
Ale jako w gorączce człowiek lubi wodę,
Mało się rozmyślając, że mu niesie szkodę,
Tak łakomstwo bezecne ludzką myśl fałszuje,
Że mu nic, okrom[2] co wrzód rodzi, nie smakuje.
Aby nie ta zła febra, co nam smak skaziła,
Inaczejby zdrowa myśl o rzeczach sądziła.
Patrz na niewinne dziatki, gdzie niemasz przysady,
Ani jeszcze uwodzą człowieka złe rady:
Ujźrzysz znaki niemałe wrodzonej hojności
I cnoty, a nie ujźrzysz skępstwa i chciwości.
Czemu? bo przyrodzenie na mleku przestawa,
A mając, co mu dosyć, dalej się nie wdawa.
A by ludzie do końca tak się sprawowali
A tylko przyrodzonym żądzom folgowali,
Nie byłyby w tej cenie perły, ani złoto,
Bo, bez czego być mogę, mogę nie dbać o to.
Komu tedy nie stęka[3] rozum, bez wątpienia,
Urody nie odstąpi dla dobrego mienia.
Bo jeśli ku nasieniu zboża wszelakiego,
Ziarna prawie na wybór szukamy pięknego,
Jeśli w mnożeniu stada urody patrzamy, —
W złączeniu swem nadto mieć mniejszą pieczą mamy?

  1. wszystkiem innem pomiatają, gardzą.
  2. oprócz tego.
  3. nie domaga.