Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 219.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.




MARSZAŁEK

JANA KOCHANOWSKIEGO.




Odpuść, prze Bóg, marszałku, a swego urzędu
Nie rozciągaj nade mną dla mojego błędu.
Nie śmiechem ci to czynię, że się nie ukażę
Tak długo, bo ja sobie wielce ciebie ważę.
Ale mniemasz podobno, żeby tylko rymy
Poetowie tworzyli? nie wierz temu, i my
Króla musiem obierać, i my rozkazować,
I my na okazyą musiem się gotować.
Musiem? czy radzi czynim? tuszę, rychlej temu
Uwierzysz, że to człowiek przyrodzeniu swemu
Nie czyni kwoli, ale, powodzią porwany,
Płynie tam, gdzie go niosą pieniste bałwany.
Co drugiego? dom trzyma i chwile dzisiejsze,[1]
Zwłaszcza, że nie żołędziem, jako to dawniejsze
Lata niosły, ale dziś chlebem żywi[2] ludzie,
Który porządnie komu przychodzi, nie w trudzie?
A mnie więc, który k stołu[3] nie umiem błaznować,
Ani wydąwszy coraz gęby nadstawować,

  1. kłopoty dzisiejsze.
  2. żywią je.
  3. przy stole.