Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 270.jpeg

Ta strona została przepisana.

I dzielności, poległy. Tameś ty swej siły
Probę napierwej podał; a już znaczne były
Twego męstwa początki. Kto się przypatrował,
Każdyć w te słowa, albo tym równe winszował:
Bógci (powiada), pomóż, młody Radziwile;
Nie schodzi tu na sercu już, ani na sile,
Nie wydasz,[1] widzę, ojca zacnego hetmana,
Także szczodrze i tobie Pańska łaska dana.
Patrzaj gdzie się obróci, a broń swoję skłoni,
Jako na obie stronie[2] Moskwa leci z koni.
Tak tam jeden drugiemu w wojszcze ukazował,
A ociec w sercu swojem wielce się radował.
I już było Moskiewskie wojsko rozgromione,
I pola pobitemi trupy napełnione.
I Szujski już był zabit; już był hetmanowę
Wszytkę władzą położył, ale i swą głowę.
Więc przed hetmański namiot więźnie przywodzono,
I korzyść z nieprzyjaciół pobitych kładziono.
Tam kiedyś i ty stanął wpośrzód wielkiej kupy
Rycerskiej, przyodziany moskiewskimi łupy,
Ociec twój tak cię witał: rad cię tak, mój drogi
Synu, widzę; i tak się w te wojenne trwogi
Ojcu swemu popisuj, tak twoi przodkowie
Sławy wielkiej dostali, cni Radziwiłowie:
Nie na biesiadach, ani miedzy taneczniki,
Ani uszom przyjemnej słuchając muzyki;
Ale w polu pod niebem, goniąc Moskwicina,
Albo niespokojnego strzelca Tatarzyna.

  1. nie zdradzisz.
  2. liczba podwójna.