Ta strona została skorygowana.
Miałem nadzieją, że mi zyścić[1] miano,
Tak, jako było z chucią[2] obiecano;
Ale, co komu rzecze białagłowa,
Pisz jej na wietrze i na wodzie słowa.[3]
Co usty mówisz, byś w sercu myśliła,
Barzobyś mię tem, pani, zniewoliła;
Ale kiedy mię swym miłym mianujesz,
Podobno dawnym zwyczajom folgujesz.
Co, to za sałata rana,[4]
Rozynkami posypana?
Chmiel, jeśli dobrze smakuje;
Przetociem go w głowie czuję.
Jeśli nie grzeszysz, jako mi powiadasz,
Czego się, miła, tak często spowiadasz?
Nowy to fortel, a mało słychany:
Na srebrną brodę grzebień ołowiany.