Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 308.jpeg

Ta strona została skorygowana.

Umarłeś Kryski i leżysz w tym grobie;
Mnieś wielki smutek zostawił po sobie.
A iż płacz prózny i żałość w tej mierze,
Tem więtszą i płacz i żałość moc bierze.



NA PANY.


Ciężko mi na te teraźniejsze pany:
Siebie nie baczą, a ganią dworzany.
Wonczas, pry,[1] czystych[2] zapaśników było,
Szermierzów, gońców, aż i wspomnieć miło.
A dziś co młodzi pacholcy umieją?
Jedno w się wino, jako w beczkę, leją.
Prawda, że wielka w sługach dziś odmiana,
Ale też trudno o takiego pana,
O jakich nam więc starszy powiadali;
Oni się w męztwie, w dzielności kochali,
Dziś leda żyda z workiem pieprzu wolą —
Nie dziw, że rzadko za tarczami kolą.



DO GOSPODYNIEJ.


Ciebie zła lwica w ogromnej jaskini
Nie urodziła moja gospodyni,
Ani swym mlekiem Tygrys[3] napawała:
Gdzieżeś się wżdy tak sroga uchowała,
Że nie chcesz baczyć na me powolności,
Ani mię wspomoc w mej wielkiej trudności,

  1. prawi.
  2. dorodnych.
  3. tygrysica.