Ta strona została przepisana.
Ojcze, nademną płakać nie potrzeba,
Moja niewinność wniosła mię do nieba;
Bodaj tak wiele tobie przyczyniła,
Ile mnie sroga śmierć lat ukrzywdziła.
Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli,
Którzy chcą, żeby młodzi nie szaleli.
Biedna starości, wszyscy cię żądamy,
A kiedy przydziesz, to zaś narzekamy.
Obłudny świecie! jakoć się tu widzi,
Doszedłem portu, już więc z inszych szydzi.[2]
Przy jednem szczęściu dwie szkodzie[3] Bóg daje;
Głupi nie widzi, więc fortunie łaje.
Baczny, co dobrze, to na wirzch wykłada,
A co nie gmyśli, to pilnie przysiada.[4]