Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 316.jpeg

Ta strona została przepisana.

Bo ten nos, coć to gęby już ledwe nie minie,
Na zębach nam ukaże, o której godzinie.[1]



EPITAPH. WYSOCKIEMU.


Urodziłem się w Prusiech, Wysockim mię zwano,
Umarłem w młodym wieku i tu mię schowano.
U śmierci w tejże cenie młody, co i stary,
Napadnieli jej na raz,[2] nie da dorość miary.



DO PANIEJ.[3]


Imię twe, pani, które rad mianuję,
Najdziesz w mych rymiech często napisane,
A kiedy będzie od ludzi czytane,
Masz przed inszemi, jeśli ja co czuję.
Bych cię z drogiego marmuru postawił,
Bych cię dał ulać i z szczerego złota,
(Czego uroda i twa godna cnota)
Jeszczebych cię czci trwałej nie nabawił.
I mauzolea i egipskie grody
Ostatniej śmierci prózne[4] być nie mogą;
Albo je ogień, albo nagłe wody,
Albo je lata zazdrościwe zmogą:
Sława z dowcipu sama wiecznie stoi,
Ta gwałtu nie zna, ta się lat nie boi.



  1. pokaże nam, która godzina.
  2. jeśli się podsunie pod jej cios.
  3. sonet Kochanowskiego (treść z Propercyusza).
  4. wolne.