Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 348.jpeg

Ta strona została przepisana.

Które mi serce gryzły, jako to być musi,
Gdy człowieka niewdzięczność opętana dusi.
Wiem dobrze, że nie długo ze mną tej rozkoszy,
Bo to wszytko po chwili trzeźwia myśl rozproszy;
Ale witaj mi ta noc wolna od frasunku!
Któż wiedział, by tak wiele należało w trunku?



NA RYM NIEROZMYŚLNY.


Kto mi każe rym pisać nierozmyślnie, taki
Ma wolę przyjąć, chocia będzie ledajaki.[1]



NA PSZCZOŁY BUDZIWISKIE.
Do J. M. P. W. wileńskiego[2].


Patrzaj, jako płodnych pszczół niesłychane roje
Okładły, zacny panie, miodem ściany twoje;
Dobry to znak, jeśli Bóg dał wieszczą myśl komu,
Że dostatek i wieczne potomstwo w twym domu.



DO GOŚCIA.


Bądź ptaka, bądź zająca szukasz po tym boru,
Gościu, słuchaj mej rady, stąp mało do dworu;
Pewniejsza tu zwierzyna, gdzie pełne piwnice,
Abo gdzie pszczoły noszą miód za okienice.



DO PSZCZÓŁ.


Powiedzcie, piękne pszczoły, wszak wam na tem mało,
Co was tu mimo ule do izby wegnało?



  1. po tej fraszce w egzempl. berlińskim następuje fraszka „O Gąsce” (pomieszczona w dodatku „Dobrym towarzyszom gwoli”).
  2. do Mikołaja Radziwiłła.