Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 353.jpeg

Ta strona została przepisana.

Bom się im żadną miarą nie mógł wykuglować[1],
Musiałem się, jako bóbr, jajcy odkupować.



NA CHMURĘ.


Prózno Chmurę szczujecie memi wierszykami,
O tym właśnie rzeczono: karmion ten wronami.



NAGROBEK ANNIE.


Za twoję dobrą wolą, którąś w domu swoim
Zawżdy okazowała, Anno, gościom twoim,
Za dobrą myśl i one uczciwe biesiady,
Godnabyś przetrwać była trzystoletne dziady.
Ale nam tych roskoszy sroga śmierć zajźrzała,
A ciebie prawie z naszych rąk nagle porwała.
I chodzisz teraz brzegiem niepamiętnej wody[2],
A my nieszczęścia płaczem i swej znacznej szkody.
Mieccie kwiatki na ten grób panny i młodzieńcy,
A jej szlachetne kości przyodziejcie wieńcy.



DO MIKOŁAJA MIELECKIEGO.


Na swe złeś mię upoił, mój dobry Starosta,
Bo czegoś snadź nie wiedział, toć opowiem sprosta.
Mnimasz ty, że ja tobie kłaniam się dla tego,
Iżeś syn Wojewody, nie wiem tam jakiego.
Albo że się masz dobrze, a złota na tobie,
I na tych dosyć widzę, które masz przy sobie.
Fraszka u mnie twe herby, i wsi pełne kmieci:
Hańba (mówią Grekowie) bohaterskie dzieci.

  1. wykręcić się.
  2. t. j. Lety.