Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 364.jpeg

Ta strona została przepisana.

Nie tegoć zasłużyły wdzięczne rymy moje,
Które od umarzłego morza[1] imię twoje
Rozniosły aż do brzegu murzyńskiej granice[2],
Gdzie wieczny znój panuje i wieczne cieplice.
A ty mię za to zabij, o rozbójca srogi!
Aby nie tylko Orfeus, wysławiając bogi
Był piorunem trozębym z wysoka przerażon[3],
Ale i ja od ciebie za swoją chęć skażon.
Jednak abo nie każda krwawa twoja rana,
Abo znośna niewola u wdzięcznego pana.
Takli ty chcesz, takli to niesie szczęście moje?
Nie chcę przeć; mam czem cieszyć smutne serce swoje.
A ty, przebóg, nie zajźrzy; gniewli to twój czuję,
Łaskęli, niech do śmierci tę jednę miłuję.



DO MIŁOŚCI.


Gdzie teraz ono jabłko i on klejnot drogi,
Który mógł zahamować nieścignione nogi
Pierzchliwej Atalanty? gdzie taśma szczęśliwa,
Która serca i myśli upornych dobywa?
Ciebie na pomoc wzywam, ciebie, o miłości,
Której z wieku używa świat dobrotliwości,
Która spornych żywiołów gniew spinasz łańcuchem
Dna morskiego i nieba sięgasz swoim duchem,
Lwom srogość odejmujesz i zubrom północnym,
Użyte serce dajesz bohatyrom mocnym.

  1. Bałtyckiego.
  2. t. j. do brzegów afrykańskich.
  3. przebity.