Ta strona została przepisana.
Widać było krokosową[1].
Wyrwał się ktoś z prędką mową:
Towarzysze! kto to naszę
Lisem obramował czaszę?
Królewno moja (wszak cię też tak zową),
Iż się nie mogę zobopólną mową
Umawiać z tobą: rad i nierad muszę
Zlecić to pismu, a tem cieszyć duszę
Swą jakokolwiek, tusząc jednak sobie,
Że ta moja chuć będzie wdzięczna tobie.
Szczęśliwa karto, — ciebie ona swemi
Piastować będzie rękoma ślicznemi,
Ciebie obejźrzy wdzięcznem okiem swojem;
A ócz[2] podobno prózno drudzy stoim[3],
Ty tak możesz być szczęsna, że cię swemi
Wdzięcznie całuje[4] usty różanemi.
Gdzieś[5] to człowiek mógł naleść jakie czary,
Żeby się umiał przewirzgnąć[6] w swe dary?
Janie, cierp, jako możesz; przyjdzie ta godzina,
Że ludziom złym będzie swa zapłacona wina,