Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 405.jpeg

Ta strona została przepisana.
O GOŚCIU.


Gość napisał na murze, że coś paniej czynił;
Drugi, źle wyczytawszy, jako złego winił.
Otóż widzisz (powiada), czyńże dobrze komu,
A to tu drugi snadź bił gospodynią w domu.
A sługa, stojąc za nim: Przypatrzcie się, panie!
Widzi mi się, że swadźbił[1], stoi tam na ścianie.



O GĄSCE.


Albo Staś albo Gąska, przedsię ktoś niemądry,
Częstował panią (nie wiem jako to rzec) jądry.
Trafił się tam do tego, co jej też rad służył,
Ale jeszcze był tego bytu z nią nie użył.
Ujźrzawszy, poszedł nazad: błazen za nim z lochu,
Nie gniewajcie się, będzieć i wam, panie Włochu.



O FLISIE.


Ze Gdańska flis wędrując, gdy sobie nadchodził,
Stąpił we wsi do karczmy, aby się ochłodził;
Ale miasto ochłody jeszcze się zapalił,
Bo mu Kupido młodą gospodynią schwalił.
Więc każe piwa nosić, a gospodarz baczy,
Że mu do żony z wiosłem flis przymierzać raczy.
Da pokój, za gościów grosz miło mu się napić,
Nie każe się do łoża gospodyniej kwapić.
Flis ma swą rzecz na pieczy, a gospodarz niemniej —
Słuchajcież, kto tu sztukę wyprawi foremniej?
Kiedy gospodarz nie mógł już przesiedzieć flisa —
Nie tu, pry[2], łgać: wzniówszy gzła,[3] nakrył dłonią cisa.

  1. miał stosunek miłosny.
  2. mówi.
  3. podniósłszy koszuli.