Ta strona została przepisana.
A kto z nieżadnym[1] głosem przed pany zaśpiewaj:
„Chciejże pomnieć, a dobrze baczyć, namilejsza”!
— „W czerwonej czapce chodził”, zda mi się cudniejsza.
Usłyszysz tam pięć basów, dwanaście dyszkantów,
Sześć altów, ośm tenorów, dwanaście wagantów;[2]
Potem od melodyej aż posną na stole,
Ali drudzy wołają: na dwór, na dwór wole.
Bodajże wam smród w gębę, mili pijanice,
A trąd na twarz, bo żona lubi takie lice;
Krzywe nogi na starość, nieobrotnej szyje,
Krom klątwy, kto będzie żyw, snadnie się dopije.
Żal mi cię, niebogo
Że nie masz nikogo,
Coby się przestrzegł: słuchaj, ale mało,
A potem uczyń, coć się będzie zdało.
Bodajże przepadło
To twoje zwierciadlo:
Bo tobą szali[4] a ty się nie czujesz,
Dawno się nie swej twarzy przypatrujesz.