Ta strona została przepisana.
Sierpa trzeba oziminie,
Kosa się zejdzie[1] jarzynie;
A wy, młodszy,[2] noście snopy,
Drudzy układajcie w kopy.
Gospodarzu nasz wybrany!
Ty masz mieć więniec kłosiany;
Gdy w ostatek zboża zatnie
Krzywa kosa już ostatnie.[3]
A kiedy z pola zbierzemy,
Tam dopiero odpoczniemy,
Dołożywszy z wierzchem broga;
Już więc, dzieci, jedno Boga.[4]
Wtenczas gościu bywaj u mnie,
Kiedy wszystko najdziesz w gumnie,
A jeśli ty rad odkładasz,
Mnie do siebie drogę zadasz.
Prózno cię patrzam w tym kole,
Twoja, miły, rozkosz pole;
A raczej źwierz leśny bijesz,
Niż tańcujesz, albo pijesz.