Ta strona została przepisana.
Ja płaczę, a żal zakryty[1]
Mnoży we mnie płacz obfity;
Spiewa więzień okowany,
Tając na czas wnętrznej rany.
Śpiewa żeglarz, w cudze strony
Nagłym wiatrem zaniesiony;
I oracz ubogi śpiewa,
Choć od pracej aź omdlewa.
Śpiewa słowik na topoli,
A w sercu go przedsię boli
Dawna krzywda; mocny Boże,
Iż z człowieka ptak być może![2]
Nadobnać to dziewka była,
Póki między ludźmi żyła;
Toż niebodze zawadziło,[3]
Bo każdemu piękne miło.
Zły a niewierny pohańcze!
Zbójca własny, nie posłańcze;
Miawszy odnieść siostrę żenie,
Zawiodłeś ją w leśne cienie.
Próznoś jej język urzynał,
Bo wszystko, coś z nią poczynał,