Ta strona została przepisana.
Krwią drudzy zysk oblewają,[1]
Gardła na to odważają.
Oracz pługiem zarznie w ziemię,
Stąd i siebie, i swe plemię,
Stąd roczną czeladź i wszytek
Opatruje swój dobytek.
Jemu sady obradzają,
Jemu pszczoły miód dawają;
Nań przychodzi z owiec wełna
I zagroda jagniąt pełna.
On łąki, on pola kosi,
A do gumna wszytko nosi.
Skoro też siew odprawiemy,
Komin w koło obsiędziemy.
Tam już pieśni rozmaite,
Tam będą gadki pokrite,[2]
Tam trefne plęsy[3] z ukłony,
Tam cenar, tam i goniony.[4]
A gospodarz, wziąwszy siadkę,[5]
Idzie mrokiem na usadkę,[6]
Albo sidła stawia w lesie,
Jednak zawżdy co przyniesie.