Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 129.jpeg

Ta strona została przepisana.

Pożegnawszy, szedł morzem ku polskiej granicy,
Myśląc zacną Królewnę widzieć w swej łożnicy,[1]
A Bóg mu tego życzył. Lecz, o panno święta!
Nieprawieś z ojczyzny swej w szczęsną chwilę wzięta.
Ale zdarzy tenże Bóg, że tego stolicę
Osiędziesz, u któregoś dziś za niewolnicę.
Rychło po tym weselu, cny hrabia z Tęczyna,
Wjachałeś na starostwo swoje do Lublina
Wszem pożądny[2], a tam nie wyszedł czas długi,
Żeś wziął i województwo za swoje posługi.
Ale pomni, coś przyrzekł pięknej Cecylijej
Wonczas, kiedyś na morze wsiadał do Szwecyjej.
Trudno nie pomnieć, miłość w dyamencie ryje
Swe sławne[3] obietnice i pod serce kryje.
Skoroś tedy ojczyste służby złożył z siebie,
Wziąłeś przedsię[4] swe rzeczy, z których ta u ciebie
Przodek miała, abyś był, Imię Pańskie święte
Wziąwszy na pomoc, konał[5] małżeństwo zaczęte.
Przeto, zebrawszy poczet przyjaciół niemały
Tam, gdzie ku niebu patrzą kazimierskie skały,
Puściłeś się do Gdańska po głębokiej Wiśle,
Morze i dalszą drogę mając na umyśle.
Nie wie człowiek, co dobrze, a czasem tak zbłądzi,
Że swe szczęście za wielką niefortunę sądzi.

  1. mowa tu o Katarzynie Jagiellonce, żonie Jan, księcia finlandzkiego a brata króla szwedzkiego, Eryka.
  2. pożądany.
  3. niezapomniane.
  4. przedsięwziąłeś, zająłeś się swemi sprawami.
  5. doprowadził do skutku.