A chytre morze, ile znakomitych,[1]
Tyle pod wodą żywi skał zakrytych.
Tu siedzi złotem cześć koronowana,
Tu lekkiem piórem sława przyodziana,
Tu chciwość nieszczęśliwa
Zbiera a nie używa.
Tu luba roskosz i zbytek wyrzutny,[2]
Pod nimi nędza prędka i żal smutny.
Tamże i krzywda i zazdrość przeklęta,
Przed którą biada zawżdy cnota święta.
Więc jeśli człowiek jednę skałę minie,
Wnet na to miejsce na inszą napłynie,
Tak, iż snadź namędrszemu
Trudno pogodzić temu,[3]
Aby przynamniej więznąć albo zbłędzić
Nie miał, chyba gdy kogo Pan chce rzędzić.[4]
Wodzu prawdziwy, i wieczna światłości,
Uskrom z łaski swej morskie nawałności,
A podnieś ogień portu zbawiennego,
Na który patrząc, moglibyśmy tego
Morza chytrego zdrady
Przebyć bez wszelakiej wady,
A odpoczynąć[5] po tem żeglowaniu,
W długim pokoju i bezpiecznem spaniu.
Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 146.jpeg
Ta strona została przepisana.