Pod Parnazem, gdzie strumień sławnej wody bieży,
Łąka prawie na zachód pochodzista[1] leży,
Którą zewsząd rozliczne drzewa otoczyły,
Podawając ku ziemi cień w gorąco miły.
Tam było widać stoły z kamienia ciosane,
Widać i ławy krętnym bluszczem przyodziane.
M. X. ARCYCISKUPA[2] GNIEŹNIEŃSKIEGO.[3]
W jakiej tesknicy doma pozostały,
Wygląda ojca miłego syn mały,
Który mu kupić jarmark[4] obiecował,
Gdy się do miasta rano wyprawował,
Więc się kłopoce, co tam ojca trzyma,
Mniemając, że on inszej sprawy nie ma,
Jeno pas kupić albo czapkę nową,
Albo nakoniec kuklę[5] szelągową;
A ten, czego dom zasię potrzebuje,
Tymczasem chodząc, po targu kupuje:
Tu sól, tu garnce[6], tu kocieł miedziany,
Tu krój[7], tu lęmiesz, tu wóz okowany,
Aż nic nakoniec niemasz w pacharzynie;
Syna wżdy śklana banieczka nie minie —
Takżeć ja tesknię, o biskupie sławny,