Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 211.jpeg

Ta strona została przepisana.

pospolitej zgasnąć musi; a nakoniec, iż wszytki jednem słowem zamknę, jeśli między dobrym a między złym braku[1] niemasz, tam daleko więcej złych niźli dobrych będzie, bo z przyrodzenia wszyscyśmy ku złości skłonni, jeśli nas co od niej nie pohamuje. A miałyby nas hamować prawa i ci, którzy są praw stróżmi; czego jeśli nie czynią, kiedy tedy być żabom na desce, aż bocian przyleci, jako Ezop baje. Acz tak baje, że co inszy filozofowie wiele około odmiany rzeczypospolitych pisali, to jednym przykładem i krótkiemi słowy zawiązał. Abowiem za niedbalstwem przełożonych roście contemptus legum,[2] a kto pod prawem żyć nie chce ten pod tyrannem musi, bo to już ostatni muńsztuk na swawolą. Inaczej nie wysiedziałby się[3] przed nią, jako i pierwej przed Giganty i Bóg w niebie. Złe tedy a swowolne obyczaje, jako się już nieraz rzekło, są przyczyną zginienia rzeczypospolitej. A złych obyczajów zasię przyczyna skażone nasze przyrodzenie naprzód, a potem Rzeczypospolitej niedbałość, to jest przełożonych, którzy ludzi swowolnych i występnych w czas nie hamują, albo i sami zły przykład z siebie dają, tak w nabywaniu łakomem majętności, jako i we wszelakim inszym sposobie żywota.


ZIEMIANIN.

Ale cóż to Rzeczypospolitej szkodzić ma, żem ja albo łakomy, albo utratny? i owszem co się utrat

  1. wyboru.
  2. pogarda praw.
  3. nie wytrwałby.