Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.2 249.jpeg

Ta strona została przepisana.




APOPHTEGMATA[1]

JANA KOCHANOWSKIEGO.




Z GŁUPIM ŹLE ŻARTOWAĆ.


Czarnkowski, Biskup Poznański, będąc podagrą barzo udręczony, zwykł był częstokroć przed wielkim bólem te słowa mówić: Prze Bóg, dobij kto, odpuszczę. Trafiło się, iż leżąc w tejże chorobie, nie był nikt inszy przy nim, jeno Tatarzyn Kamarady, sługa jego; ten pomniąc, co więc pan mówił, ofiarował mu się z posługą swą: Panie, powiada, daj ty mnie bachmata[2], a każ mię wolno do hordy przepuścić, a ja ciebie zareżę[3], jako prosisz. Biskup obaczył się[4], że z tym żle żartować: Dobrze, powiada, Kamarady, ale każ tu komu pierwej do mnie, że mu rozkażę, aby cię po mej śmierci dobrze odprawiono i wolno puszczono. Wyszedł Tatarzyn i zawołał kilku sług do pana. Pan, ujźrzawszy sługi, dopiero z onego przestrachu otrzeźwiał i kazał Tatarzyna do wieże wsadzić, a sam potem był ostrożniejszy.

  1. dowcipne powiastki. (Od „Apophtegmatów” rozpoczyna Januszowski pośmiertne „Fragmenta” J. Kochanowskiego).
  2. konia tatarskiego.
  3. zarżnę.
  4. spostrzegł się.