est[1], nie wiem, co za oracyą posłowie na witaniu Królowi Jego Mości przyniosą na sejm; ja się o trzydzieści psalmów staram, tractant fabrilia fabri[2], trzydzieści mówię i z dawnymi, bych zaś w nieprawdzie nie został. Co się tycze reguły, którąś mi W. M. napisał, abym jej strzegł in vertendo[3], jest bardzo dobra i pewna. Jeno ja miewam czasem pisząc wizye; ukazują mi się dwie boginie: jedna jest necessitas clavos trabales et cuneos manu gestans ahena[4] a druga poetica, nescio quid blandum spirans[5]. Te dwie, kiedy mię obstąpią, nie wiem, co z niemi czynić. Formido quid aget, da Venus consilium[6].
Wiem, że takich fraszek do W. M. uszu nikt nie przynosi, jeno ja sam, ani on Mojżesz, abo raczej Gdańszczanin in arduis illius Reipubl. negociis ad te amandatus[7]. Ale iż W. M. też w liście swym Musas nie przypominasz, tem śmielej ja też earum w liście swym memini[8]. Wszakże, aby z onych wierszów posteritas[9] czego takiego o W. M. nie rozumiała,
- ↑ jakkolwiek rzeczy się mają.
- ↑ każdy rozprawia o swojem rzemiośle.
- ↑ w przekładzie.
- ↑ konieczność mająca gwoździe belkowe i kliny w spiżowej dłoni.
- ↑ poezya, niby pieszczotą tchnąca.
- ↑ obawiam się, co z tego będzie; daj mi radę Wenero!
- ↑ w trudnej tej Rzeczypospol. sprawach do ciebie odesłany.
- ↑ earum memini = o nich wspomniałem.
- ↑ potomność.