O zdrowie prosił, a Tyś dni Jego przedłużył,
Aby nieprzeżytego wieku wiecznie użył.
Wielka cześć jego, Panie, z Twojej życzliwości,
Wielkiej na wszystki strony prze cię jest zacności.
Postawiłeś go wzorem Twego pożegnania,[1]
W radościach swych na wieki nie uzna przerwania.
W Tobie król swą nadzieję kładzie, wieczny Boże,
A będąc w Twej opiece, szwankować nie może.
Przed Tobą nieprzyjaciel Twój się nie uchroni,
Twoja ręka Twe wszystki przeciwniki zgoni;
Jako w ognistym piecu płomienie pałają,
Tak oni w Twoim gniewie nieznośnym zgorają.[2]
I z korzeniem je wyrwiesz, a ich plemię, Panie,
Tak wygładzisz, że ani pamiątka zostanie.
Przeciw Tobie szaleni buntować się śmieją,
Rozczęli radę, ale miną się z nadzieją.
Bo nawet tył podadzą sromotnie, a w oczy
Twój łuk nieuchroniony przedsię im zaskoczy.
Okaż, Panie, siłę swą, a my łagodnemi
Twoję moc niechaj sławim pieśniami swojemi.
Boże, czemuś mię, czemuś mię mój wieczny
Boże opuścił, w mój czas ostateczny?