Za co niech wstydu i żałosnych, proszę,
Nieprzyjacielskich śmiechów nie odnoszę.
Nikt nie zelżony, ktokolwiek w potrzebie
I w swych trudnościach uciekł się do Ciebie;
Ci niechaj będą pohańbieni wiecznie,
Którzy z umysłu wolą żyć wszetecznie.
Mnie okaż, Panie, drogi świętobliwe,
Mnie okaż ścieżki swe nieobłędliwe.
Prowadź mię wedla szczyrej prawdy swojej,
Bo comkolwiek jest, jestem z łaski Twojej.
Wspomni na swoje miłosierdzie wieczne,
A mej młodości postępki wszeteczne
Wygładź z pamięci; uczyń łaskę ze mną
Prze dobroć Swoję światu nietajemną.
Nie prózno proszę, Pan to dobrotliwy,
Pan szczery; przeto gościniec prawdziwy,
Ukaże grzesznym, rozum da cichemu,
Drogi objawi swoje pokornemu.
Litość a prawda — Pańskie są własności,
Tym jawne, którzy mają w uczciwości
Testament Jego; Panie, grzechy moje
Nieprzeliczone zgładź, prze Imię swoje.
Jest kto na ziemi, coby żył prawdziwie
W bojaźni Pańskiej? taki niewątpliwie
Ma wodzem Pana, który go sprawuje[1]
Temi drogami, co je Sam lubuje.
- ↑ kieruje, prowadzi.