Ta strona została przepisana.
Złego złość pobije, a kto zajźrzy cnocie,
Wszystko zgubi i sam zniszczeje w kłopocie;
Pan sług swoich broni: szkody nie uznają,
Którzykolwiek w Jego łasce ufność mają.
Obrońca wieczny ludzi utrapionych,
Do Ciebie w swoich krzywdach niezliczonych
Ja się uciekam.
Zastaw się o mię,[1] daj odpór gwałtowi:
Porwi broń i tarcz, pomóż człowiekowi
Uciśnionemu.
Zastąp, dobywszy ostrej szable swojej,
Mym prześladowcom; rzeczże duszy mojej:
Jam zdrowie twoje.
Niechaj wstyd najdą, którzy mię szukają,
Niechaj sromotnie nazad uciekają,
Co mi źle myślą.
Jako gwałtowny wicher niezgoniony,
Proch po powietrzu niesie, tak i ony
Anioł niech pędzi.
Niech ślizawice[2] i ćmy niespędzone
Ich drogi będą; a ony strwożone
Anioł niech żenie.