Ojcowskich zwykły, więc też brzydkiej ziemi,
Jako barany, śmierć się karmi jemi.
I będą dobrzy wrychle temi władać,
A oni władze muszą swej postradać.
Dół ich dom będzie; a ja ufam Tobie,
Boże mój, że Ty mię przyjmiesz ku sobie.
Nic to, że kogo fortuna wystawi,
Złota i srebra, czci ludzkiej nabawi;
Bo go śmierć sroga ze wszystkiego zwlecze,
A cześć obłudna za duszą uciecze.
Używa wczasów, żądzom swym folguje,
A tenże żywot i drugim cukruje;
Przeto też musi ujźrzeć niskie kraje,[1]
Gdzie noc ogromna nigdy nie ustaje.
Niechaj jako chce człowiek w szczęściu pływa,
Niechaj powagi, jakiej chce, używa; —
Jeśli z fortuną rozum się nie sprzęże,
Takiejże śmierci, co bydło, podlęże.[2]
Bóg wieczny, który wszystkim rozkazuje
Ziemskim tyrannom, mówić się gotuje;